Pierwsza poranna jazda od długiego czasu. Jako, że nikt nie był zainteresowany poranną jazdą więc zjadłem sobie na spokojnie śniadanie, wyregulowałem siodełko i wyjechałem o 6:45 zamiast o 6 ;-). Zimowe długie lajkry i bluza okazały się po 10km nieco za ciepłe (słońce zaczęło grzać). Trasa standardowa "mała pętla v2" czyli bez okrążania zalewu. Małe utrudnienia na trasie pomiędzy Radawcem a Sporniakiem (chodzi o tą boczną drogę dojeżdżającą do lasu). Asfalt popękał po zimie, a jeżdżące samochody powyrywały jego kawałki, w rezultacie jest kilka sporych dziur oraz porozrzucane całkiem niemałe kawałki asfaltu, ale jest to tylko kilkaset metrów więc można pozygzakować.
Skrócona wersja (bez objazdu zalewu, a prosto przez Zemborzyce) mojej małej pętli. Wiatr oczywiście nie tak jak trzeba, jedynie w okolicach Radawczyka i Sporniaka miałem go za sojusznika ;). Wiatr był taki że z Wojciechowskiej szło ledwo 45 z górki.
Czasami asfalt mocno do dupy, czasami miód malina. Czasem wiało czasem mniej. Czasem pod górę czasem w dół. Oczywiście przegapiłem zjazd w Garbowie na Starościn (w nocy jakoś inaczej to wyglądało i na dodatek w drugą stronę jechaliśmy), na szczęście zapytałem się na stacji i mnie zawrócili ;-). Pod górki trochę się opierdalałem.