Przejażdżka do Strzyżewic z Szymkiem. Najpierw zalew, tam trochę po terenie, potem zajob w lesie po ścieżkach rozwalonych przez traktory i konie, po czym już cały czas asfalt Prawiedniki - Piotrowice - Strzyżewice. Tam nawrót i zaczyna kropić, ale jakoś udaje nam się uciec przed deszczem (tudzież on nas mija). Prawie cały czas powrót asfaltem. Nad zalewem wjeżdżamy na tą utwardzoną ścieżkę. Potem się okazuje, że w Lbn niezła nawałnica była (nie ma to jak dobre wyczucie czasu ;), trzeba wiedzieć kiedy wyjechać i kiedy wrócić ;] )
Wycieczka do Kazika (ostatni raz rowerem w Kaziku byłem 2 lata temu). Do Nałęczowa przejazd wariantem asfaltowym. Od Nałęczowa jazda szlakiem pieszym. Za Rąblowem spotykam innego rowerzystę, który jak się okazuje również jedzie do Kazimierza Dolnego, tak więc kontynuujemy dalszą jazdę w grupie. Okazuje się że zna inny dojazd do Kazimierza a mianowicie od południowo zachodniej strony wzdłuż Wisły, więc przystaję na nowy wariant trasy. Susza daje się we znaki na piachu, momentami trzeba się ewakuować na pole bo nie da się jechać ;]. W okolicach Kazimierza na ładnym zjeździe w związku z chyba uślizgiem kół, przytulam się prawym barkiem i prawą nogą do Matki Ziemi. Poza kilkoma zadrapaniami od krzaków strat w ludziach i sprzęcie brak. Do Kazika zjazd po kocich łbach, ale nie tych od Baszty, a chyba ulicą Małachowskiego (o ile dobrze pamiętam), wytelepało mnie ostro (przydałby się lepszy amor). Powrót już raczej spokojnie. Do Nałęczowa szlakiem czerwonym. Od Nałęczowa jadę już sam, asfaltem tak samo jak przyjechałem. Wiatr trochę wieje w twarz (jak zawsze pod górę i pod wiatr), ale dojeżdżam w końcu do LBN. Pierwsza setka sezonu jest!
Wycieczka do Krzczonowskiego Parku Krajobrazowego, dojazd dość terenowym wariantem, włącznie z przejazdem przez @#^!@$% końskie dukty w lesie... (przydałby się lepszy amor). Zabawa z orientowaniem mapy i wyznaczanie własnej pozycji również nie pozostały nam obce.